„Jeżeli celem wprowadzenia zmian ma być uproszczenie i uporządkowanie procesu inwestycyjnego, to projekt ustawy dotyczący zmian w prawie budowlanym jest od tego daleki” – podkreślają samorządowcy w przyjętym w tej sprawie stanowisku. Zdaniem Zarządu Związku pojawia się bowiem ryzyko, że w praktyce przepisy te wprowadzą chaos przestrzenny i inwestycyjny.
Zarząd Związku w przyjętym (4.11) stanowisku zwraca uwagę na kilka kwestii, które w projektowanych przepisach związanych z prawem budowlanym mogą podważyć ład przestrzenny i inwestycyjny.
„W naszej opinii zaproponowane w tym projekcie tzw. uproszczenie i przyspieszanie procesu inwestycyjno-budowlanego, ze względu na skalę i charakter przedstawionych rozwiązań może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. W pierwszej kolejności należy odnieść się do kompleksowej cyfryzacji procesu inwestycyjnego, której wprowadzenie – choć z jednej strony uzasadnione zwiększaniem dostępności e-usług publicznych dla obywateli i przedsiębiorców – stanowi w istocie o wykluczeniu tej części społeczeństwa, która nie posługuje się z różnych powodów lub z własnej woli kwalifikowanym podpisem elektronicznym. W świetle tego projektu każdy wniosek będzie musiał być bowiem złożony w wersji elektronicznej przez portal e-budownictwo i podpisany podpisem elektronicznym” – czytamy w stanowisku.
Niezbędny jest pilotaż i pozostawienie tradycyjnych form
– To oznacza, że w procesie budowlanym zostanie sztucznie wykreowana potrzeba ustanowienia pełnomocnika i nie ma wątpliwości, że będzie to czynność odpłatna. Wprowadzenie takich rozwiązań bez uprzedniego pilotażu, przewidującego funkcjonowanie jednocześnie możliwości tradycyjnej i cyfrowej jest nieuzasadnione. Jest to szczególnie istotne, bo aktualnie trwają dopiero prace związane z budową Systemu do Obsługi Postępowań Administracyjnych w Budownictwie – mówi Adam Neumann, Prezydent Gliwic, członek Zarządu Związku.
„Pomimo istniejącej już od dłuższego czasu możliwości składania wniosków w formie elektronicznej, ta forma nie cieszy się dużym zainteresowaniem. Fakt ten powinien zostać uwzględniony przez projektodawcę. Argumentacja dla przedłożonego rozwiązania, iż w ten sposób nastąpi oszczędność papieru, jest naszym zdaniem zdecydowanie niewystarczająca dla wprowadzenia proponowanych rozwiązań, a ponadto nie potwierdzi się w praktyce.” – uzupełniają samorządowcy. Trudno wyobrazić sobie pracownika budowlanego, który w jednej ręce trzyma komputer, a w drugiej narzędzia budowlane. Ten przykład pokazuje, że projektodawca nie ma odpowiedniego wyobrażenia o prowadzeniu budowy, jak i doświadczenia w prowadzeniu postępowania administracyjnego.” – uzupełniają samorządowcy.
„Już wcześniejszy pomysł wprowadzenia elektronicznego dziennika budowy wywołuje komplikacje, które naszym zdaniem z perspektywy czasu i doświadczenia ukażą nieprzydatność tego rozwiązania. W tym wypadku jest jednakże przejściowo (do 31 grudnia 2029 r.) możliwość wyboru formy dziennika budowy (elektroniczna lub tradycyjna). Taki też wybór powinien istnieć w odniesieniu do składania wniosków i projektów, albowiem elektroniczna forma może sprawdzić się tylko przy niewielkich i mało skomplikowanych projektach np. domków jednorodzinnych.” – uzupełniają samorządowcy.
Oczywiste jest więc, że projekty będą musiały być drukowane, choćby dla potrzeb wykorzystania ich na budowie, ale również w celu zapewnienia stronom postępowania możliwości wglądu do projektu, organ administracji architektoniczno-budowlanej będzie zmuszony drukować projekty i udostępniać w wersji papierowej.
– Oprócz inwestora i projektanta w postępowaniu administracyjnym mogą brać udział również inne podmioty, będące stronami postepowania, w tym osoby fizyczne, które niekoniecznie mają lub chcą mieć dostęp do usług w formie elektronicznej. – dodaje Prezydent Gliwic.
„Nie istnieje obowiązek posługiwania się kwalifikowanym podpisem elektronicznym, czego projektodawca nie wziął pod uwagę” – przypomina Zarząd Związku.
Samorządowcy dodają także, że oprócz projektów niewielkich budynków jednorodzinnych składane są również projekty obiektów przemysłowych, produkcyjnych, logistycznych itp., gdzie jeden egzemplarz projektu liczy często kilka tomów, a które wymagają sprawdzenia chociażby pod kątem zgodności z decyzją środowiskową i innymi przepisami.
Chaos urbanistyczny i niezgodność z MPZP
Ich zdaniem proponowane „uproszczenia” mogą prowadzić do zachwiania procesu budowalnego na etapie przed i po wykonaniu inwestycji, a w efekcie pogłębienia zagrożeń towarzyszących budowie i najczęściej wieloletniego okresu użytkowania obiektu budowlanego (tym samym tzw. oszczędność czasu budowy w rzeczywistości może przynieść efekt odwrotny od zamierzonego).
„Rozszerzanie procedury zgłoszenia niepodlegającego sprawdzeniu przez organy administracji architektoniczno-budowlanej na budynki mieszkalne jednorodzinne o powierzchni powyżej 70m2 przyczyni się do chaosu urbanistycznego oraz spowoduje dotkliwe konsekwencje po stronie inwestorów związane z budową niezgodną z przepisami prawa, w tym z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Obecnie organy administracji architektoniczno-budowlanej uprawnione są do kontroli zgłoszenia oraz wniesienia ewentualnego sprzeciwu do zgłoszenia, co pozwala dokonać weryfikacji dokumentacji projektowej między innymi z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego przed rozpoczęciem budowy” – zwracają uwagę samorządowcy w przyjętym stanowisku.
Pozbawienie organów tej kompetencji spowoduje, że budowa będzie mogła zostać skontrolowana przez organ nadzoru budowlanego dopiero po jej rozpoczęciu, czyli w momencie kiedy inwestor poniesie koszty zarówno dokumentacji projektowej jak i materiałów i usług budowalnych. Obecny tryb kontroli zgłoszeń chronił inwestora przed negatywnymi konsekwencjami rozpoczęcia budowy niezgodnie z przepisami prawa.
Należy wycofać projekt z dalszego procedowania
– Co więcej projektowane zmiany legislacyjne otwierają pole do możliwych nadużyć związanych z szeroko pojętą dowolnością realizowanego zamiaru inwestycyjnego, w tym omijania przepisów mających na celu ochronę ładu przestrzennego oraz ograniczających nadmierny chaos inwestycyjny – mówi Adam Neumann, Prezydent Gliwic.
– Tzw. „mechanizm żółtej kartki”, o którym wspomina uzasadnienie do projektu ustawy, może stać się w rękach inwestora swoistą poduszką bezpieczeństwa, umożliwiającą właściwie bezkarne wprowadzanie dowolnych zmian (istotnych odstąpień), niejednokrotnie naruszających interesy osób trzecich – dodaje.
W podsumowaniu stanowiska czytamy, „jeżeli celem wprowadzenia zmian ma być uproszczenie i uporządkowanie procesu inwestycyjnego, to przedstawiony projekt jest od tego daleki. Projekt zawiera chybione regulacje, zbędne definicje (np. „schronu” czy „ukrycia doraźnego”, które praktycznie oznaczają to samo, podobnie jak dodane definicje oceny technicznej, opinii technicznej, orzeczenia technicznego, które są niczym innym jak synonimami), których wprowadzenie nie służy czytelności prawa.”
„W związku z powyższymi uwagami, odnoszącymi się do zasadniczych elementów omawianego projektu, wnioskujemy o wycofanie projektu ustawy z dalszego procedowania w tym kształcie.” – puentuje Zarząd Związku.